Po zdobyciu Pradziada przyszedł czas na kolejny górski sprawdzian w „alpejskich” warunkach. 150 km od Wrocławia znajduje się zbiornik wodny elektrowni szczytowo-pompowej Dlouhé Stráně, położonej w paśmie górskim Wysokiego Jesionika w Sudetach Wschodnich na wysokości 1342 m.n.p.m. – i tam zaplanowaliśmy nasz kolejny trening.

 2b_zbiornik_zm

Wypad zrealizowaliśmy we wtorek 14 czerwca, w składzie 2-osobowym: Paweł i ja. Wyjechaliśmy z Wrocławia w godzinach przedpołudniowych. Zaparkowaliśmy w miejscowości Filipovice na parkingu pod wyciągiem narciarskim. Ubraliśmy się adekwatnie do panujących warunków: lekkie zachmurzenie bez opadu, czasami przebijające się słońce, temperatura ok. 18°C, czyli wręcz idealnie. Na ten dzień zaplanowaliśmy 4 podjazdy, w tym dwa (z różnych stron) pod zbiornik. Pierwszy z Filipovic na Červenohorské sedlo 1013 m.n.p.m, długość ok. 7 km, średnie nachylenie 5%, przewyższenie 358 m.  Następnie, pierwszy podjazd pod zbiornik z miejscowości Loučná nad Desnou, średnie nachylenie 6,9% (liczone ze zjazdem od wiatraków, bez zjazdu średnie nachylenie wynosi 8%), max 20%, przewyższenie 830 m.

4_Dlouhe_Strane_profileProfil podjazdu na Dlouhé Stráně

Trzeci podjazd i zarazem drugi pod zbiornik o długości ok. 13 km i średnim nachyleniu 5,4%. Czwarty podjazd pod Červenohorské sedlo z Kouty nad Desnou o długości 7,6 km oraz średnim nachyleniu 5%. Podjazd pod Červenohorské sedlo wjechaliśmy razem w strefie 1 i 2, szerokim pięknym asfaltem.

Sedloprzod

Na przełęczy okazało się, że droga w dół jest w remoncie, o czym nie informowały wcześniej żadne znaki. Jednak nie patrząc na zakaz ostrożnie zaczęliśmy zjeżdżać. Jeden z robotników w koparce patrząc na nasze opony stwierdził: „No nevim, nevim na tych galuskach”? Jak się okazało nie było tak źle, choć nawierzchnia od szutru, przez resztki asfaltu, a momentami po prostu glina.

Sedlo

Mniej więcej w połowie zjazdu zauważyłem brak kurtki, która gdzieś mi wypadła z kieszeni. Zacząłem poszukiwania co wiązało się z nawróceniem i podjazdem pod górę. Kurtka na szczęście się znalazła (zjazd ze zbiornika bez kurtki byłby bardzo nieciekawy). Ja tym samym miałem drugą, mocniejszą rozgrzewkę.

1a_view_zmPasmo górskie widoczne podczas zjazdu z Červenohorské sedlo w stronę Kouty nad Desnou

Paweł na dole czekał na mnie ok. 40 min. Zjechaliśmy do Loučná nad Desnou i zaczęliśmy wspinaczkę pod zbiornik. Założenia: każdy swoim tempem w górnej granicy strefy 4 – subprogu mleczanowego oraz dolnej granicy strefy 5 – progu mleczanowego. Podczas uphillu podziwialiśmy jeden z najpiękniejszych widokowo podjazdów w naszym regionie: wiele serpentyn przebiegających w dolnych partiach głównie w lesie, wzdłuż wyciągu oraz przecinających trasy zjazdowe narciarsko-rowerowe.

Elektrownia1

Powyżej granicy lasu na wysokości ok. 1100 m.n.p.m pojawiają się otwarte przestrzenie i przepiękne widoki, między innymi na Pradziada. Z lewej strony mijamy wiatraki i ok. 800 metrów mamy zjazd w dół, po czym znowu 3-kilometrowa wspinaczka do samego szczytu. Po dotarciu na górę byliśmy bardzo zaskoczeni, ponieważ woda ze zbiornika była spuszczona z powodu trwających tam prac remontowych. Dopiero przy takich okolicznościach można było naprawdę podziwiać ogrom jednej z większych tego typu elektrowni w Europie.

   2a_zbiornik_zm

Rutynowo uzupełniamy płyny, posilamy się, fotki i zjeżdżamy. Zjazd przebiega dookoła zbiornika, dzięki czemu lepiej możemy podziwiać pasma górskie, w tym widoczny w oddali masyw Śnieżnika. Po trzech kilometrach dojeżdżamy do rozdroża, skręcamy w prawo kierując się trasą trzeciego planowanego podjazdu obok elektrowni. Na zjeździe było bardzo chłodno, lecz widoki niesamowite, niżej dolny zbiornik i zapora wodna elektrowni.

Na dole jesteśmy ok. godziny 17-ej, dlatego ze względu na późną porę oraz remontowaną drogę na Červenohorské sedlo, rezygnujemy z drugiego podjazdu pod zbiornik. Z powrotem na parkingu jesteśmy po 4,5h jazdy. Mimo kilku niedogodności i niespodzianek trening jak najbardziej udany. Suma przewyższeń wyszła 2141 m w pionie, zatem tyle co na Col du Galibier z Col du Télégraphem.

tekst: Mariusz Rudkiewicz